Po pierwszym meczu NBA Europe Tour 2010 między Knicks a Armani Jeans Mediolan nasuwa się myśl czy w Big Apple Amar'e będzie tym samym graczem jak w słonecznej Arizonie.
W "pierwsze epoce" Pheonix Suns jeszcze z Johnsonem, Richardsonem i Marionem Stoudemire był graczem, który niszczył rywali pod koszem po zagraniach z Nashem czego jak wiemy efektem była operacja i długa przerwa w grze.
Po tej przerwie wrócił inny Stoudemire. Lepszy technicznie, z rzutem z pół dystansu, grający również bardziej głową a nie siłą.
Nalezy jednak pamiętać, że wtedy jak i później nasz bohater nie byłby tym graczem bez Stave'a Nasha. To on uruchamiał go w akcjach dwójkowych, potrafił świetnie znaleźć w tłoku czy oddać piłkę gdy obrona się skupiała na nim.
http://www.youtube.com/watch?v=2p2KI21eGmQ
W NY tak dobrze nie będzie. Sprowadzony z Bobcats Raymond Felton jest graczem zdecydowanie innym. Nie widzi tyle, nie rzuta tak, poza tym będzie to całkiem inna filozofia gry. Larry Brown preferował kontrolę. Mike D'Antoni raczej nie. Z drugiej strony może obudzą się umiejętności Feltona, które dusił trener Brown. Przekonamy się. Stoudemire nadal świetnie biega do kontry, jest niezwykle sprawny, tytanem obrony nigdy nie był i nie będzie raczej. Towarzystwo ma raczej średnie. Potęgą na Wschodzie pewnie nie zostaną. Ale powinno być lepiej niż przez ostatnie lata.
http://www.youtube.com/watch?v=mxqE3Mw_IZI

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz