Ruszyło głosowanie All Star Game 2011.
Zastanawiałem się nad wyborem swoich drużyn na Mecz Gwiazd w Los Angeles. Moje wybory niektórym mogą wydawać się dość dziwne, niektóre całkiem racjonalne.
Szukałem graczy nietuzinkowych, którzy zapewniliby napewno wielkie show, aczkolwiek szukałem trochę alternatyw, ponieważ już w tym momencie można wskazać kto pojawi się na parkiecie w Staples Center.
Zachód
Russel Westbrook- moim zdaniem murowany kandydat do gry w All Star, zawodnik Oklahomy, której kibicuje bardzo i która wreszcie chyba weszła na właściwy tor w tym sezonie. Gracz, który swoim atletyzmem, penetracjami zakończonymi dunkami napewno zapewni dobre show. Biorąc pod uwagę, że naprzeciwko chciałbym postawić Derricka Rose napewno działoby się.
Michael Beasley- jako 2 czemu nie? Poza tym dawno nie mieliśmy w Meczu Gwiazd Leśnego Wilka. Do tego z takim charakterem. W ośnieżonej Minnesocie po przenosinach ze słonecznego Miami Beasley znalazł swój dom. Notując w tym sezonie średnio prawie 22 pkt i 6 zb poczynił ogromny postęp i stał się liderem tego bądź co bądź "ciekawego" teamu. Do tego orginalna fryzura i charakter, który w sumie gwarantuje wszystko. Czy trzeba czegoś więcej?
Kevin Durant- nie mogło go zabraknąć. Co tu dużo mówić. Każdy wie kim jest. Co potrafi, i że może stać się legendą NBA. Ma to wszelkie papiery, drużynę z ogromnym potencjałem i brak presji która towarzyszy np Lebronowi. On robi swoje. W meczu mógłby trochę neutralizować Beastleya, ponieważ jest jego totalnym zaprzeczeniem jeśli chodzi o styl bycia.
Blake Griffin- szkoda, że nie będzie mógł zagrać, bo znalazłby napewno swoje miejsce na parkiecie. Już pierwsze jego punkty w NBA zwiastowały co może nastąpić. Bo ciężko o mix najlepszych akcji wieczora bez niego. Blake trzymaj tak dalej. Jak Amare'a patrzy z uznaniem na to co robisz to w czym problem?
Nene- może to nie All Star ale wierzę, że Westbrook poda mu jakąś fajną piłę na dunk, bo na Zachodzie jeśli chodzi o centrów to niezłe pruchno. Znając życie milion Chińczyków zagłosuje na Yao Minga a ten wejdzie na 3 minuty i resztę meczu przesiedzi na ławie.
Wschód
Derrick Rose- pojedynek z Westbrookiem. Kurde coś pięknego. Chociaż Rose mógłby go nieźle skręcić znając to co potrafi wyprawiać.
Brandon Jennings- kurde ale tu był problem. Czy na wschodzie nie ma nikogo fajnego na SG. Czy wszyscy rzucają tylko na Zachodzie. Na serio wierzę w Brandona, że rzuci coś, zagra 1 na 1, albo chociaż zrobi sobie jakąś ciekawą fryzurę jak np:
Danny Granger- hmmm, chętnie popatrzyłbym jak broni Duranta. W Indianie narodził się nowy spec od defensywy. Jest grzeczniejszy i potrafi więcej w ataku od Rona Artesta. I raczej nie rzuci się na żadnego kibica w trubuny. No chyba, że za piłką. Indiana ostatnio gra całkiem całkiem, a Granger potrafi utruć życie nawet Lebronowi jak w ostatnim meczu wygranym przez Pacers.
Kevin Garnet- to już nie ten KG, może nie tak skuteczny, drapieżny, ale potrafi zaczepić, powiedzieć coś, popchnąć, sprowokować. Czarny charakter też przyda się w tym pięknym filmie. Pierwszym był Beasley. Dorzucimy KG, może zaiskrzy coś między nimi. Jeśli nie, nie szkodzi. KG to wielka firma. Niech pokaże się jeszcze raz w tym święcie.
Dwight Howard- szukałem alternatyw, ale nie znalazłem. W końcu Superman parę razy przeleci nad rywalami, dostając piłkę od Lebrona, albo Wade'a bez których i tak ten mecz się nie odbęcie. To są prawdziwe znaki firmowe organizacji Davida Sterna. Co tam, przecież i tak chodzi o dobrą zabawę i pokazanie tego co najlepsze.
Może jednak czasami warto odbić się od tego, co można zobaczyć w podobnej formie co roku.
Próbowałem trochę subiektywnie poszukać.
Najważniejsza jest tu przecież dobra zabawa.